Archiwum lipiec 2004


lip 23 2004 Cos na pewien temat...
Komentarze: 9

Siedze i slucham Usher`a. Ktos moze powiedziec ze znowu, ale ja za wszelka cene staram sie dotrzec do tych slow. Czasem je zmienic, zeby pasowaly i mnie... Made a mistake... now it`s too late... Now she ain`t coming back... Oby te slowa nigdy nie przeszly mi przez gardlo... Nie moge na to pozwolic. Jak sie cos dostanie, to trzeba o to dbac... Nie pozwolic zeby cokolwiek lub ktokolwiek nam to odebral... Na razie "ogien trzaska" tak mocno, ze widac i slychac go z daleka. I co mozna wiecej zrobic?? Gotta let it burn.... Pol obrotu na pietach i wychodze...

xthug : :
lip 21 2004 Ka!
Komentarze: 0

Bynajmniej w tytule dzisiejszej notki nie chodzi o samochod marki Ford... Jest ktos kto wie co znaczy to slowo i wiele innych ktore powstaly w wyniku przejezyczenia. Moja Aneczka wie... A ja widze wszystko to co chce mi powiedziec w jej oczach, ktore niewatpliwie sa darem od Boga (mamy i taty tez ;-) ) W sumie dzisiaj notki nie mialo byc, bo juz prawie mialem wylaczyc komputer, ale w ostatniej chwili powiedzialem sobie czemu nie?? Tym bardziej ze za jakis czas nie bedzie ich wcale tymczasowo oczywiscie... Ja znikam... Z mysla o przepieknych oczach...

xthug : :
lip 20 2004 Spac... Czas juz pojsc...
Komentarze: 0

Jak kazdy porzadny parafianin zamierzam udac sie na spoczynek za chwileczke, ale zanim to nastapi to postanowilem ze cos tam jednak naskrobie na blogu... A co naskrobie... Hmmm... Tego chyba nawet ja sam nie wiem. W sumie to to co chcialbym napisac miesci sie w paru slowach... Tesknie, czekam, kocham, chce... Nic dodac nic ujac...

xthug : :
lip 19 2004 Moze cos napisze...??
Komentarze: 0

Niby teraz mam czas zeby napisac pare slow, ale jakos nie mam zarowno nastroju jak i ochoty... Nie wiem z czego to wynika, tak naprawde to sam sie nad tym zastanawiam. Niby lato, niby cieplo... Niby jestem zadowolony, szkoda tylko, ze zawsze jakims dziwnym trafem cos musi zburzyc moj stoicki spokoj. Tak sie tez stalo ostatnio... Czasami to musialbym spotkac sie na skrzyzowaniu z ciezarowka, z ta roznica ze ja nie bylbym w samochodzie. Klocic sie o bilet autobusowy z osoba, ktora sie kocha i doprowadzanie jej do placzu?? Niee... cos sie chyba niedobrego ze mna dzieje, a ja tak naprawde nie chce dla nikogo zle. Staram sie jak moge uszczesliwiac tych na ktorych mi naprawde zalezy, ale dlaczego czasami mimo tego ze staram sie jak lew to nie wychodzi mi zupelnie nic? Moze to zlosliwosc, moze cos ze mna nie tak, a moze po prostu los stwierdzil, ze tak widocznie ze mna musi juz byc. Ziewam na krzesle, licze zasrane dni, ciesze sie na cos co moze nie nadejsc. Lepiej zeby nadeszlo, bo inaczej bedzie z pewnymi osobami krucho (nie, sloneczko tu nie chodzi o Ciebie ;-) ). Zdecydowanie za czesto sie tu uzalam. Powinienem raczej powiedziec jak to niczego mi nie brakuje i jak to jestem zadowolony z zycia. Niby mam prace - za co zyc jest. Mam u boku kogos z kogo jestem strasznie dumny i kto sprawia, ze nim skonczy sie dzien biezacy ja juz mysle o pojutrze. Dobrze, ze ona jest ze mna, mam tylko nadzieje, ze jeszcze nigdy sie za mnie nie wstydzila, krzyczec na mnie moze (Anka to ze to napisalem to nie znaczy, ze to ma byc czesto!! ;-P) , ale nie chce zeby sie wstydzila ze jest w moim towarzystwie. Ona wie... Ja tez wiem... Razem wiemy... Jesli los nam pozwoli to wszystko sie uda nam obojgu. Trzeba miec sile na wszystko, na kazdy nastepny dzien, tylko skad ja brac?? Kiedy z kazdym nowym dniem dowiaduje sie ze nie bedzie juz tak jak bylo tylko gorzej? Ech... Nie chodzi tu o moj zwiazek... na szczescie to mam udane :-) Jak to mowia, kto nie ma szczescia do pieniedzy ten ma w milosci i vice versa. Ciekaw jestem czy mozna jakos pogodzic te rzeczy... Mam nadzieje, ze tak, bo plany mam dalekosiezne. Chociaz powinienem wyciagnac nauke z ostatniej sytuacji i na razie nie planowac nic, tylko liczyc na spontanicznosc i to co przyniesie los. Widze po sobie ze nie powinienem planowac, nie tylko tego co sie tyczy mojej milosci, ale wszystkiego, bo za kazdym razem jak cos zaplanuje to jakos tak jest, ze czasami to bierze w leb. I dlatego ja staram sie od pewnego czasu podchodzic do pewnych spraw z dystansem. Raz sie to udaje, innym razem nie, widocznie to dlatego, ze nie zawsze jestem w stanie tak po prostu odrzucic element emocjonalny. Usher leci... confessions... Taaa.... These are my confessions... To na tyle na dzis... I gotta go on.

xthug : :
lip 15 2004 Jestem...
Komentarze: 0

... znowu tutaj. Czy sie z tego ciesze?? Raczej nie. Nie znaczy to, ze nie chce pisac notek, bo to przyjemne zajecie mimo tego iz niejednokrotnie mozna zostac wyzwanym od glupcow i dziwolagow. Duzo sie dzialo przez ten czas jak mnie nie bylo... Nawet nie wiem od czego mam zaczac... Dziwnie sie czuje, w chwili w ktorej wiem, ze w normalny dzien gdzies o tej porze szykowalbym sie do powrotu do domu, a tymczasem siedze sam sobie w domu, no moze nie calkiem sam, ale tak naprawde to nie wiem z kim i o czym mam tutaj porozmawiac. Przez ten okres czasu rodzice stali sie dla mnie troszke bardziej obcy niz byli do tej pory. Czasami nie wiem jak mam z nimi porozmawiac, jak zaczac rozmowe, nie mowie juz o wyciaganiu reki po pomoc. Tak naprawde nie chce pisac o rodzinie... Prawda jest taka, ze powoli staje sie obcym czlowiekiem w domu, a moje kontakty ograniczaja sie do powiedzenia "czesc, jak tam w pracy?" Nie ma co... Staram sie zebrac mysli jak tylko moge, ale nie wiem od czego zaczac?? Naprawde bylo tego chyba za duzo, bo nawet nie pamietam kiedy byla ostania notka, ale pewnie z jakies 2 tygodnie temu. To juz chyba pol roku tego mojego blog`a. Czy cos mi dal? Nie wiem, moze to, ze ludzie troszke inaczej na mnie patrza. Co ciekawe dostrzeglem jak szybko rozchodza sie wiadomosci, szczegolnie te o ktorych wie naprawde niewiele osob, a zaraz potem okazuje sie, ze nie wiadomo skad cala masa ludzi o tym wie. Po raz pierwszy od poczatku studiow nie bedzie tzw. "kampanii wrzesniowej" i chwala wszytkim, ktorzy sie przyczynili do tego jakze wielkiego sukcesu. Gdyby nie praca to mialbym cale piekne 3 miesiace wakacji, ale przynajmniej szkola sie nie musze przejmowac az do pazdziernika. Urlop sie powoli zbliza, ja nie chce planowac, bo po ostatnich planach nie zostalo nic. Teraz postaram sie to nadrobic, mam nadzieje, ze sie uda. Naprawde mam taka nadzieje, bo musze cos komus wynagrodzic i to musze to zrobic naprawde dobrze. Przez najblizsze 2 tygodnie bede nieco przybity, ale to przeciez tak naprawde nie ma znaczenie jak ja sie czuje, bo co to kogo obchodzi? Zaraz sobie pojde tylko jeszcze cos wykombinuje co mozna by napisac. Oczy mnie bola, ostatnie 2 dni siedzialem po 12 godzin w pracy, ale to nie szkodzi, bo pogoda byla do bani, chociaz nie do konca. Dla mnie moze byc. Chlodno, nie ma slonca, ale co wazniejsze nie pada. Gdyby bylo sprawiedliwie to nie powinno byc slonca do 15 az skoncze prace a potem powinno wychodzic triumfalnie zza chmur. :-) Wiem, wiem, marzenia... Hehe.. A co?? Nie wolno mi? Musze sie pilnowac i spogladac czasem sobie na rece, bo czasami sam siebie potrafie zaskoczyc, a to bynajmniej nie jest nic dobrego. Ostanio popelnilem blad i boje sie troszke jak on wplynie na mnie i na to co czuje do mnie Anka, ale ten blad popelniony zostal zupelnie nieswiadomie i mam nadzieje, ze mi uwierzyla, naprawde mam taka nadzieje, bo ja szczerze nie zrobilem tego specjalnie. JAK W 2 POLOWIE SIERPNIA NIE BEDZIE CUDOWNEJ POGODY NAD MORZEM TO KTOS MI ZA TO ODPOWIE!!! To zdanie to w ramach tzw. wtracenia. Ide powoli sie wykapac, a potem nyny, bo jutro znowu na 7 do pracy, ale tym razem nie jest to cos zlego, bo zaraz po niej uciekam na weekend z domu... Taa... Bedzie niezle... Naprawde niezle... Trzymajcie kciuki!! Tylko mocno, tak co wszystko sie uda!!

xthug : :