Dawno, dawno temu...
Komentarze: 3
... ostatni raz tutaj zagladalem, by cos napisac. Sam nie wiem czy sie cieszyc czy plakac? Zycie przynosi nam wszystkim niespodziewane zwroty. Dlaczego czasami zbaczamy z drogi po ktorej powinnismy isc bez ustanku? Dlaczego tak bardzo ciezko jest trzymac slowa na uwiezi, w chwilach gdy serce ku gardlu sie skrada, a dusza tkwi w bezwladzie mysli? Belkot nawiedzonego czlowieka ktos powie... Nie inaczej... ;-) Tak wlasnie sie ostatnio czulem. Nie wiedzac co robie pozwalalem slowom bezmyslnie plynac, ale dzieki temu uswiadomilem sobie, ze tak naprawde nie jestesmy w stanie zapanowac nad slowami w chwilach prawdziwego, glebokiego poruszenia emocjonalnego. Tracimy panowanie i kontrole, tracimy siebie i to kim jestesmy. Do glosu wtedy dochodzi inna natura. Nie racjonalna, lecz emocjonalna. W kazdym z nas jest. Tylko nie kazdy chce ja pokazac, nie kazdy chce by stala sie przedmiotem drwin, nasmiewan, szyderczych wystepkow... Dlatego niektorzy skrywaja ja w sobie gleboko, ale gdy dadza jej upust, to uwierzcie... jest sie czym zachwycac. Ide... Gdzie? Powiem za lat kilka... Gdy juz bede u bram, u celu.
Dodaj komentarz