lip 19 2004

Moze cos napisze...??


Komentarze: 0

Niby teraz mam czas zeby napisac pare slow, ale jakos nie mam zarowno nastroju jak i ochoty... Nie wiem z czego to wynika, tak naprawde to sam sie nad tym zastanawiam. Niby lato, niby cieplo... Niby jestem zadowolony, szkoda tylko, ze zawsze jakims dziwnym trafem cos musi zburzyc moj stoicki spokoj. Tak sie tez stalo ostatnio... Czasami to musialbym spotkac sie na skrzyzowaniu z ciezarowka, z ta roznica ze ja nie bylbym w samochodzie. Klocic sie o bilet autobusowy z osoba, ktora sie kocha i doprowadzanie jej do placzu?? Niee... cos sie chyba niedobrego ze mna dzieje, a ja tak naprawde nie chce dla nikogo zle. Staram sie jak moge uszczesliwiac tych na ktorych mi naprawde zalezy, ale dlaczego czasami mimo tego ze staram sie jak lew to nie wychodzi mi zupelnie nic? Moze to zlosliwosc, moze cos ze mna nie tak, a moze po prostu los stwierdzil, ze tak widocznie ze mna musi juz byc. Ziewam na krzesle, licze zasrane dni, ciesze sie na cos co moze nie nadejsc. Lepiej zeby nadeszlo, bo inaczej bedzie z pewnymi osobami krucho (nie, sloneczko tu nie chodzi o Ciebie ;-) ). Zdecydowanie za czesto sie tu uzalam. Powinienem raczej powiedziec jak to niczego mi nie brakuje i jak to jestem zadowolony z zycia. Niby mam prace - za co zyc jest. Mam u boku kogos z kogo jestem strasznie dumny i kto sprawia, ze nim skonczy sie dzien biezacy ja juz mysle o pojutrze. Dobrze, ze ona jest ze mna, mam tylko nadzieje, ze jeszcze nigdy sie za mnie nie wstydzila, krzyczec na mnie moze (Anka to ze to napisalem to nie znaczy, ze to ma byc czesto!! ;-P) , ale nie chce zeby sie wstydzila ze jest w moim towarzystwie. Ona wie... Ja tez wiem... Razem wiemy... Jesli los nam pozwoli to wszystko sie uda nam obojgu. Trzeba miec sile na wszystko, na kazdy nastepny dzien, tylko skad ja brac?? Kiedy z kazdym nowym dniem dowiaduje sie ze nie bedzie juz tak jak bylo tylko gorzej? Ech... Nie chodzi tu o moj zwiazek... na szczescie to mam udane :-) Jak to mowia, kto nie ma szczescia do pieniedzy ten ma w milosci i vice versa. Ciekaw jestem czy mozna jakos pogodzic te rzeczy... Mam nadzieje, ze tak, bo plany mam dalekosiezne. Chociaz powinienem wyciagnac nauke z ostatniej sytuacji i na razie nie planowac nic, tylko liczyc na spontanicznosc i to co przyniesie los. Widze po sobie ze nie powinienem planowac, nie tylko tego co sie tyczy mojej milosci, ale wszystkiego, bo za kazdym razem jak cos zaplanuje to jakos tak jest, ze czasami to bierze w leb. I dlatego ja staram sie od pewnego czasu podchodzic do pewnych spraw z dystansem. Raz sie to udaje, innym razem nie, widocznie to dlatego, ze nie zawsze jestem w stanie tak po prostu odrzucic element emocjonalny. Usher leci... confessions... Taaa.... These are my confessions... To na tyle na dzis... I gotta go on.

xthug : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz