Komentarze: 3
W zyciu jak to w zyciu, nic nie trwa wiecznie. Tak samo trwala moja, ze tak powiem "euforia" i upajanie sie dobrym humorem. Niestety, jak cos ma sie spier.... to i tak sie spier... predzej czy pozniej. Nic nie moze trwac zbyt dlugo, szczegolnie jesli mowimy o dobrym nastroju. Szczerze powiedziawszy, to nie zdziwilem sie tak bardzo, bo cos mi mowilo, ze nie ma sie co podniecac... Ech.. Nic tylko wzdychac nad wlasnym losem, ale nie zamierzam tego robic, bo wlasnie wszedlem w stadium - "mam to wszystko gdzies, no... prawie wszystko" Cos mi mowi, ze bede sie teraz tego trzymal. Postanowienie szlachetne, ale nie wiem czy takie latwe do zrealizowania. Sila, sila - tego wlasnie mi teraz trzeba. Znowu sie zacznie: sesja, praca (to akurat trwa na okraglo) i jeszcze to co drazy moj umysl od dluzszego czasu... Nie wiem jak dam sobie rade z tym wszystkim. Jakos trzeba... Stresowac sie?? Niee... Schlac sie?? Niee... No to co zrobic?? Nie wiem...